On, dużo pracujący, ale świetnie zarabiający. Ma rodzinę, kochającą żonę i syna w najfajniejszym wieku, bo kumaty, bo pogada, okaże emocje i przytuli, kiedy trzeba. Nie wiadomo jak wyglądało wychowanie i jakie wzorce wpajano mu za dzieciaka. Wiadomo, że pieniądze były, mama dobrze zarabiała, ale też dużo pracowała. Dzień za dniem, zarobki coraz większe. Wakacje, wyjazdy, imprezy, ale tylko w weekendy, bo w tygodniu za dużo, zbyt wiele do zrobienia. Pociecha wychodzi do szkoły, On odsypia, bo wrócił po 23. Pociecha wraca z zajęć, On dopiero dojeżdża do biura, bo wcześniej ogarniał kolejne interesy, by mieć więcej pieniędzy. Nowe auto, inwestycja w nieruchomość, a to kolejna skarbonka. Kasa nakręca kasę, kolejne gadżety to stałe opłaty i zobowiązania, co wtedy robić? Szukać trzeba kolejnych rynków i możliwości. Zmęczenie, niechęć, mnóstwo nerwów, problemy ze zdrowiem, kiepska dieta, rutyna i akceptacja, że tak właśnie powinno być. Wiele razy pytałam, po co? Jak ty to wytrzymujesz, dlaczego kogoś nie zatrudnisz? Zawsze słyszałam śmiech i głupie hasełka, śmiesznamym tonem. Sama mam działalność i nie raz wpadałam w wir pracy i zarabiania. Zaniedbywałam otoczenie dom i dziecko zupełnie jak On. Jednak zawsze, gdy pojawiała się furtka, siadałam na chwilę i zastanawiałam się, po co mi to? Potrafię odpuszczać, mniej zarabiać i robić cos charytatywnie. Zależy mi na szczęściu i ulotnych chwilach, które przeminą, a mnie przy tym może nie być. On ma siostrę. Bezdzietna, kochająca dzieci, żyjąca chwila. Wiele razy narzekał, że Ona nie ma partnera, że nie ma pracy, że nie chce się ustatkować. Kochała harcerstwo, wolontariat i zabawę z dzieciakami, dla których mogłaby być matką. Wieczne narzekanie na Nią, a zachwalanie Jego poczynań. Ona się tym nie przejmowała, żyła dalej, chwilą. Pewnego dnia dostaję telefon. Ona nie żyje, przyczyna nieznana. Czyżby nadmierna ufność wobec ludzi? Czy wypadek podczas zabawy pasją?
Zastanawiasz się pewnie, po co o tym piszę. Być może nie widzisz analogii, ale dla mnie ta sytuacja była jednoznaczna. On żyje, choć jest „martwy” w środku, ma znajomych, bo są pieniądze, ma rodzinę, ale do czasu. Ona żyła pięknie i lekko, z pasją i działając prospołecznie, czy to nie znak? Czy to nie jasna wiadomość, jak bardzo On zaniedbuje swoje życie? Czy to nie nazbyt czytelna informacja, że Zycie jest krótkie i kruche?
Cała ta historia udowodniła mi tylko jak bardzo trzeba wpajać dzieciom wartości prorodzinne, pokazywać ABC przedsiębiorcy, mówić o pracy i uczyć wartości pieniądza. Warto pokazać swoim dzieciom, że pieniądze to nie wszystko, że praca lub jej brak to nie koniec świata. Warto czasami odpuścić, nie spinać się. W MBA pokazujemy, doświadczamy tego typu sytuacji i uczymy pozytywnych wartości.
„Zrób sobie wolne, bo świat się nie zawali, gdy jeden dzień w tym pędzie, Ciebie po prostu nie będzie…”
Anna Sz.