Wszystkim w środowisku wydaje się, że zwrot „animator” jest popularny. Otóż mało, kto wie, z czym „się je” animację, że coś tego typu w ogóle istnieje i, że dla wielu może być ciekawym rozwiązaniem. Może na początek, krótko, co to jest twór pod hasłem „Animator dziecięcy”, „Animacja czasu wolnego”, „Animator zabaw”. Sformułowań jest wiele, jak i profesji owego animatora. Najprościej rzecz ujmując to ludzie, którzy organizują w ciekawy, (choć nie zawsze) sposób, czas dzieciakom. To zwykle ludzie młodzi, zabawni, wiecznie uśmiechnięci, z polotem i głową pełną pomysłów. Brzmi pięknie, co? Niestety nie jest to regułą. Animator to świetna atrakcja na weselach, chrzcinach, komuniach, urodzinach i wielu innych imprezkach okolicznościowych czy po prostu coś innego, w momencie, gdy chcesz ciekawie zorganizować popołudnie pociechom. Animacja towarzyszyła mi wiele razy, ale jako osoba zwykle niezainteresowana, nie zwracałam na to uwagi. Bawiłam się na weselu, a dzieciaki z Animatorem. Byłam nie raz na jakichś akcjach w sklepach, firmach, a animatorzy gdzieś tam robili tło. Po latach okazuje się, że sama jestem w centrum tych atrakcji. Dopiero teraz, gdy doświadczyłam prowadzenia imprez, współpracy z ludźmi i super zabawy z dziećmi, wiem, że to jest coś naprawdę ekstra i coś idealnie dla mnie 🙂


To najciekawsze narzędzie animatora. Ktoś wymyślił nieuczulające farby, podpiął pod to „specjalne” pędzelki i biznes gotowy. Moc kolorów, niczym tęcza, brokatowe, metaliczne czy pastelowe. Możesz mieć je wszystkie. Wydawało mi się, ze malowanie to coś mega trudnego i trzeba być artystą, ale jak patrzę czasami, z czym dzieci na twarzach odchodzą od animatora to stwierdzam, ze każdy to potrafi. Woda, farby, kredki, brokaty, gąbeczki czy mokre chusteczki i głowa pełna pomysłów wystarczy, a jak nie to z pomocą rusza Wujek Google :). Boisz się malować? Boisz się, że dziecko wymyśli coś, czego nie potrafisz? To zaproponuj coś od siebie, co najlepiej potrafisz, a zobaczysz, że dzieci będą zadowolone. Osobiście najlepiej bawiłam się na imprezkach ze starszymi dziećmi gdzie mogłam wymalować całą twarz na zielono, niebiesko, dorabiając nietypowe akcenty. Nie tradycyjny tygrys, pirat, kot czy motyl :). Zapytasz, co lepsze, farby czy kredki? Zależy od możliwości, ja kredek nie lubię i nie podoba mi się kredkowy efekt. Farby jednak są bardziej „brudzące” stanowisko, ręce itd. Your choice!